środa, 21 listopada 2018
Wiedzcie, że coś się dzieje
Ostatni wpis dwa lata temu... łał. Przyznam się, że momentami sama już nie wierzyłam, że tu jeszcze zaglądnę, a już tym bardziej, że będę chciała kontynuować universum, ale... stało się. Wena na mnie spadła i utrzymuje się już przez kilka dni, a to dobry znak. Czasem zdarzały mi się jakieś jednodniowe, sporadyczne rozkminy na temat dalszych losów Derksa, Chena, Bumagi i reszty, ale jakoś nigdy nie utrzymywało się to na dłużej, aż do teraz. Jeśli od kilku dni gorzej się wysypiam, bo dużo myślę o dalszym ciągu "Wyzwań", to znaczy, że coś jest na rzeczy. Mam już z grubsza ułożone w głowie to, o czym mają być najbliższe rozdziały i tym razem jestem zdeterminowana, żeby to napisać. Naprawdę zależy mi na tym, żeby dociągnąć "Wyzwania" do końca. Odświeżyłam sobie poprzednie rozdziały i czuję, że jestem już na tyle z powrotem w temacie, żeby, o ironio, podjąć wyzwanie. Może wyjdzie trochę koślawo, może będą jakieś dziury fabularne ze względu na długą przerwę, ale to wszystko zawsze można poprawić, więc jestem dobrej myśli. Liczę na wasze wsparcie i na to, że nie pozwolę wenie uciec i że się nie poddam. Te postacie zasługują na to, by dokończyć ich historię. Na razie nie umiem określić, kiedy wyjdzie nowy rozdział, ale bardzo chciałabym zacząć pisać już w ten weekend. Obym umiała jeszcze sklecić jakieś sensowne zdania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieszę się, że ci wróciła wena. Jak wiesz, ISET mnie ani ziębi, ani grzeje, ale naprawdę podziwiam cię za to, że stworzyłaś własne, kolorowe uniwersum, tak więc życzę szczęścia w przyszłości.
OdpowiedzUsuńMy chyba mamy jakieś połączenie na poziomie kwantowym, bo mimo że od trzech lat nie chce mi się czytać niczego to ostatnio naszła mnie chęć na powtórkę z ISETu i nawet w tym celu odgrzebałam czytnik. A skoro zamierzasz pisać dalej, to idę jeszcze szukać pomponów i przygotowuję się do kibicowania. A moją reakcję po przeczytaniu tego wpisu można zobrazować w ten sposób: https://i.giphy.com/media/F6PFPjc3K0CPe/200.gif
OdpowiedzUsuń